-

slepamanka

Czy kiedykolwiek w Polsce nastąpi lustracja?-widziane z USA

 

 

Jakoś miesiąc temu Pan Piotr Piętak przekonywał nas o wyższości zasług w dziele odzyskania niepodległości Antoniego Macierewicza nad Jarosławem Kaczyńskim, czyli strategosa nr. 2 nad strategosem nad strategosami. Nie bardzo wiem, w czym Pan Piętak upodobał sobie Pana Antoniego, że zasługi naszego  strategosa nad strategosami wyglądają marnie w porównaniu z osiągnięciami Pana Macierewicza, oczywiście w ocenie Pana Piotra.

 

Jednakże w świetle dzisiejszej wyrywkowej i bardzo szczątkowej  wiedzy, jaką dysponujemy o lustracji wszystkich legend z lat siedemdziesiatych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, jak również wiedzy z innych źródeł, możemy stwierdzić jasno, stanowczo i dobitnie: obaj wymienieni Panowie nie mieli żadnych zasług w odzyskaniu niepodległości Polski.

 

Powiedzmy sobie otwarcie i szczerze: czy ten postmagdalenkowy nazwany jak najbardziej słusznie w chwili szczerości przez byłego już ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, uchodzącego w kręgach PO za wielkiego intelektualistę, państwem teoretycznym, można nazwać bytem niepodległym? Wolne żarty.Skoro już na siłę Polskę postmagdalenkową nazywamy niepodległą, to zawdzięczamy to przede wszystkim ZSRR i zgodzie jego elit na taką właśnie formę niepodległości jaka nam została dana, limitowaną przez ugodę magdalenkową, zawartą przez gen. Kiszczaka z jego agentami po stronie Solidarności,  nazwaną jak najbardziej słusznie przez tuza intelektu PO, państwem teoretycznym.

 

Wielokrotnie pisałam, że większe zasługi miało setki bezimiennych i anonimowych kolporterów rozprowadzających niezależną prasę i książki wydawane w drugim obiegu, które jak pokazał przypadek Henryka Karkoszy, były niemalże całkowicie kontrolowane przez SB. A była to jedyna działalność tzw. podziemia, widoczna dla szarego człowieka, sympatyka „Solidarności”. Gdzieś od roku 1986 zaczęto wydawać znaczki, które to okazały się dla wydawnictw kontrolowanych przez SB złotym interesem.

 

O fakcie jak niezależni kolporterzy byli niebezpieczni dla ludowego państwa świadczy scena z pociągu opowiadana mi przez kolegę, który wracając expresem z Krakowa do Warszawy był świadkiem jak bandyci z SB chcieli wyrzucić z pędzącego pociągu anonimowego kuriera z książkami drugiego obiegu. Natomiast jak Michnika jakiś przypadkowy klafisz w więzieniu zdzielił przez ucho, to był kwik na cały świat, jak to biednego Adasia SB torturuje.

 

Natomiast o wspomnianego Antka czy Jarka SB wcale nie musiała się troszczyć, gdyż po pierwsze byli całkowicie kontrolowani przez swoich agentów ulokowanych w „Solidarności”, a po drugie cóż Antek czy Jarek mogli robić: mogli się spotykać na ich zdaniem tajnym spotkaniu aktywu tzw. działaczy, z czego prawie połowa była współpracownikami SB. Chyba że jak chcą niektórzy zatwardziali apologeci Antka i Jarka uznać za zasługi, że coś tam niby organizowali, ale co dokładnie, to nic tak naprawdę nie wiadomo.

 

Podobno Antek wsławił się jakąś ucieczką z więzienia, ale ja tylko słyszałam o słynnej ucieczce Jana Narożniaka. Opowiadał mi pewien nieżyjący już lekarz, jak to lekarze sami ratowali przed więzieniem wielu regionalnych działaczy. Pewnego dnia przwożą do szpitala faceta z innego miasta w stanie wojennym z kartą ciężko chorego człowieka, a facet jest zdrów jak ryba, więc mój znajomy doktor szybko się zorientował że chodzi o ratowanie człowieka przed więzieniem. Więc dowalił mu jeszcze jedną chorobę po tzw. wielogodzinnej obserwacji. Jak mówił doktor, my lekarze w tamtych czasach rozumieliśmy się bez słów, chociaż jeden drugiego kompletnie nie znał i nigdy na oczy nie widział. Doktor twierdził, że takich lekarzy było sporo ryzykujących tym, że sami znajdą sie w więzieniu za takie numery.

 

Teraz zestawmy zasługi mojego znajomego doktora z jednym z największych szubrawców, jakim był święty człowiek Jacek, jak o nim śpiewał bard Solidarności Jan Krzysztof Kelus. A przypominam, iż ciągle nie znamy prawdziwych życiorysów Antka i Jarka.   

 

Dlaczego piszę o tym właśnie teraz?

 

Parę miesięcy temu spotkałam zupełnie przypadkowo w chicagowskim Hyde Parku, mojego kolegę ze szkoły średniej, który to uwielbiał wagarować i został ze szkoły wyrzucony w drugiej klasie. Kiedy byłam na studiach w królewskim mieście Krakowie, pewnego razu starając sie o paszport, a były to lata siedemdziesiąte XX wieku i wielkie otwarcie się na Zachód ekipy tow. Gierka z przyzwoleniem Lońki Breżniewa, spotkałam zupełnie przypadkowo mojego kolegę. Powiedział mi że pracuje w biurze paszportowym, więc może mi ułatwić załatwienie paszportu. Pamiętam że byłam tym zszokowana, nawymyślając mu publicznie od ubeków i wszelkiej sowieckiej swołoczy, na co on salwował się ucieczką. Byłam pewna, że będę za ten uczynek wyrzucona ze studiów, a o paszporcie to już mogę zapomnieć. Jakie było moje wielkie zdziwienie, kiedy zobaczyłam go w akademiku po trzech mniej więcej tygodniach, który to powiedział mi że mam paszport gotowy do odebrania.

 

Byłam wtedy bardzo podejrzliwa czy gość nie kombinuje, by mnie złapać do współpracy na paszport, by mi machnąć gotowym paszportem przed nosem, pod jedynym warunkiem, że podejmę współpracę. Powiedział mi jeszcze na odchodnym, żejak przyjdę do biura paszportowego, żeby pytać bezpośrednio o niego.  Nie pamiętam jakie miał wtedy stanowisko, ale pamiętam że wtedy miał już własny pokoik i tam wyciągnął mi mój paszport, dodając że to są jego podziękowania za to że kryłam jego wagary przez jakiś czas przed jego rodzicami. I to było nasze ostatnie spotkanie przed tym  w Hyde Park Chicago.

 

Umówiłam się z nim na kolację i przeprowadziłam z nim bardzo pouczającą i interesująca rozmowę. Wstąpił do SB w 1974 roku, dostał od razu mieszkanie i talon na samochód, Wartburg. Obecnie jest na esbeckiej emeryturze w stopniu majora od dłuższego czasu. Pobiera miesięcznie wraz z różnymi dodatkami ok. 7000 PLN.

 

W swojej pracy zawodowej zajmował się werbowwaniem ludzi do współpracy. Najłatwiej mu szło z ludźmi z wyższym wykształceniem, im wystarczyło jego zdaniem powiedzieć zdecydowanym tonem, że nigdy nie dostaną paszportu i od razu efekt pozytywny. Bardzo łatwo było tez pozyskiwać do współpracy osoby legitymujące się zdradami małżeńskimi lub homoseksualistów. To środowisko było całkowicie kontrolowane przez SB, chociażby jak twierdził z tej racji, by wykluczy  takie  osoby z SB.

 

Najgorzej im szło z osobami z wykształceniem podstawowym i zawodowym, żadne metody perswazji nie były skuteczne, nawet bicie i straszenie że pobiją żonę i zgwałcą córkę. Osoby z wyższym wykształceniem tak łatwo pozyskane do współpracy z wielką starannością realizowały narzucone im zadania. Zapytałam, czy są to osoby publicznie znane, powiedział że tak. Tacy najchętniej współpracowali, oraz pisali bardzo szczegółowe sprawozdania. Pytałam go, czy posiadanie kwitów na tych nieujawnionych szubrawców pomaga mu w III RP, powiedział że to jest podstawa jego dobrobytu oraz jego kumpli z firmy.

 

Pytałam, czy werbownicy wymieniali się ze sobą informacjami dotyczącymi swoich agentów powiedział że to było zabronione przepisami, a ponadto nikt nikomu nie zdradzał swoich agentów w trosce o własne stanowisko. Konkurencja była dosyć ostra, więc kazdy mógł podebrać  agentów. Parę razy mu się zdarzyło jak werbował do współpracy przedstawicieli inteligencji pracującej, którzy ze strachem przyznawali, że już pracują dla firmy. Kiedy już sam był przełożonym werbowników w stopniu majora, miał pełną kontrole nad swoimi agentami  od różnych werbowników, jakim sam był na poprzednim stanowisku.

 

Zaskoczeniem było dla mnie to, że kiedy go spytałam o werbowanie księży, powiedział że tym się zajmowali specjalni agenci przeszkoleni do pozyskiwannia księży. Jemu i innym nie było wolno tego robić. Jakby mu się zdarzyło i zameldował o tym przełożonemu że udało mu sie pozyskać do współpracy księdza, to musiał go przekazać komuś innemu i na tym się jego rola kończyła. To już była specjalizacja do rozpracowania księży oraz innych dostojników kościelnych.

 

Jednak najważniejsze pytanie dla mnie było,, czy można było zartejestrować osobę bez jej wiedzy i zgody, jako tajnego współpracownika, odpowiedział zdecydowanie, że to było niemożliwe ze względu na procedury i wytyczne, które ich obowiązywały jako werbowników. On sam osobiście nigdy tego nie próbował jako werbownik, ale jako przełożony znał przypadki kiedy to jego podwładni próbowali  firmę naciągnąć na koszty.  Raz w miesiącu spotykali się na naradzie u komendanta wojewódzkiego, który to takich nieuczciwych delikwentów wyrzucał dyscyplinarnie. Jak wyglądała procedura weryfikacji?

 

Osoba która juz była niby pozyskana, musiała się spotkać z oficerem przełożonym agenta werbownika. Była to jak twierdził, podstawowa zasada identyfikacji przyszłego agenta.  Jeśli np. była to osoba ze znajomością języka obcego po studiach filologicznych, musiała być obowiązkowo przekazana do wywiadu. W tym przypadku jego rola jako werbownika się kończyła, a on sam uzyskiwał premię oraz awans.

 

Więc jeśli na spotkaniu potencjalnego agenta oraz  werbownika z jego przełożonym okazywało się że on był podstawionym lub nie przyszedł, agent-werbownik był juz spalony, wtedy za pierwszym razem otrzymywał naganę z wpisaniem do akt, a to bardzo utrudniało awans, a za kolejnym razem wylatywał z firmy dysplinarnie. Spytałam go wobec tego, czy np. taki ś. p. biskup Józef Życiński mógł podpisać cos bez swojej wiedzy i zgody na współpracę z SB, odpowiedział że to było niemożliwe, ponieważ takie dokumenty rejestrujące fałszywego agenta były komisyjnie niszczone.

 

Więc podałam przykład Pana Anetoniego Macierewicza, jeśli są na niego jakiekolwiek paiery świadczące o współpracy, to czy można twierdzić że jest to fałszywka wyprodukowana na specjalny użytek, by go skompromitować, odpowiedział że jeśli podpisał zgodę o współpracy, tzn. że wpółpracował. Za komuny jak twierdził w SB w wydziale naboru TW. panowała dyscyplina i porządek, produkcja fałszywych agentów była wykluczona.  Czyli jesli np. Pan Macierewicz zostawił ślad w postaci raportu napisanego przez niego osobiście i jeśli on będzie twierdził, że jest to fałszywka wyprodukowana przez SB, odpowiedział, że to zawsze można zweryfikować poprzez sądowego grafologa, czy to pismo jest jego czy tez nie.

 

A jeśli raport pisany był na maszynie i podpis też był maszynowy, odpowiedział, ze podpis musiał był złożony pod maszynopisem własnoręcznie. O to już musiał zadbać jego agent prowadzący w trosce o swój własny tyłek.   Przypomniała mi się w tym momencie scena z filmu „Różyczka”, kiedy to dziewczyna za zasługi dla SB otrzymała perfumy, które koniecznie musiała pokwitować.

 

Rozmowa z dawnym kolegą klasowym przekonała mnie jeszcze, że problemem najważniejszym, z jakim boryka się obecnie Polska, jest kompletny brak lustracji i opublikowanie pełnej listy agentów, ponieważ tylko w ten sposób przerwiemy pępowinę łączącą nas z PRL i Moskwą komunistyczną. Rzeczywistą władzę w Polsce przejęli byli oficerowie SB, którzy wykreowali różne tzw. legendy Solidarności, czego klasycznym przykładem był Lech Wałęsa.

 

Kiedy zapytałam go, czy układ z Madgalenki był umową pomiędzy gen. Kiszczakiem a jego agentami, odpowiedział że poza malutkimi wyjątkami tak właśnie było, oraz że ustalenia są ciągle obowiązujące, gdyż byli oficerowie SB i WSI, wciąż dysponują skutecznymi kompromatami i sa pewni że tamci po drugiej stronie rządowej, obojętnie jakiej, takie gwrancje im zapewniają. Jak wobec tego odebrali uchwałę lustracyjną z 1992 roku? Było to dla nich kompletne zaskoczenie, później zrobili wszystko by się taka sytuacja nigdy nie powtórzyła. Przecież musieli chronić swoich agentów, którzy to zapewniali i nadal im zapewniają życie w luksusie na koszt podatnika.

 

Wiedziałam że spotykam się z człowiekiem zdemoralizowanym, zepsutym, pasożytem, który to potrafił się urządzić w życiu na nasz koszt, niszcząc ludzi słabych. Niemniej jednak ciekawość przeważyła ponieważ miałam unikalną możliwość szczerej rozmowy i przekonać się na własne uszy o konieczności lustracji. Byli oficerowie komunistycznych służb, człowieki honoru kolejnego kanakii Michnika, sprzedadzą nas każdemu, kto im tylko zapłaci. Publikując dane osobowe wszystkich tajnych współpracowników wytrącamy ich najważniejszą broń, Okaże się wtedy jak są bezzębni, niezdolni już nikogo ugryźć. Bez lustracji ciągle chorujemy na gangrenę od 1989 roku. Ich agenci ulokowani na kluczowych stanowiskach z każdej partii po 1989 roku, realizują zadania które zlecaja tym SB-kom i WSI-okom  nie wiadomo kto, byle tylko zapłacili, a następnie oni przekazywali rozkazy swoim agentom ulokowanym na każdym szczeblu decyzyjnym od sejmu do gminy, zadania do realizacji, za które to płacił niczego nieświadomy podatnik, który to często uświadamiałsobie że decyzje podjęte przez jego wybrańca są całkowicie sprzeczne z jego gminą czy państwem polskim. I taka sytuacja trwa do tej pory, czym upewniła mnie rozmowa z przedstawicielem rzeczywistej władzy w państwie teoretycznym, jakim jest ciągle Polska postmagdalenkowa.

  



tagi: lustracja 

slepamanka
2 lipca 2017 14:12
8     1353    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

A-Tem @slepamanka
3 lipca 2017 01:35

Bez lustracji ciągle chorujemy na gangrenę od 1989 roku...

Dokładnie tak jest.

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @slepamanka
3 lipca 2017 06:35

Pełna lustracja? Przecież IPN dysponuje wszystkimi dostępnymi aktami. Teraz toczy się gra o resztkę akt z "zetki".

Dzisiaj wyjściem jest WERYFIKACJA życiorysów.

Po prostu każdy kto funkcjonuje (albo aspiruje) w życiu publicznym musiałby napisać "życiorys rodzinny" od roku 1900 i zdeponować w Komisji Prawdy i Pojednania (wzór sprawdzony w RPA) jako materiał z mocy prawa PRAWDZIWY (domniemanie prawdy) i który w sytuacjach "państwowotwórczych" byłby punktem odniesienia do wszelkich wątpliwości. 

W walce o władzę wszelkie chwyty (vide dzidek z Wehrmachtu - co okazało się po latach prawdą, aczkolwiek łatwo wwytłumaczlną, jednak w konteście Gustloffa, nie do końca...) są dopuszczalne. Nawet pytanie o PRAWDĘ!

Ciekawe ilu z obecnych "eliciarzy" wycofałoby się?

Dowodem pośrednim może być weryfikacja WSI. Wówczas "wymiekło" na starcie ok. 1/3 "żołnierzy", a kolejna 1/3 wyladowała w sądzie z powodu kłamstewek zweryfikowanych metodą krzyżową przez Komisję Cenckiewicza i Woyciechowskiego.

zaloguj się by móc komentować

betacool @slepamanka
3 lipca 2017 07:17

Ja tylko słówko o kolporterach "bibuły".

Podczas moich studiów w Gdańsku, bibułę w późnych latach osiemdziesiątych można było kupić ze stolika stojącego w hallu głównym "humany".

Ceny były zaporowe sięgające połowy ówczesnego stypendium za jedną grubszą książkę.

Z perspektywy czasu oceniam, że większość z pozycji to była przedokrągłostołowa propaganda ogrągłostołowa.

Z lepszych rzeczy został mi Mackiewicz i Herling-Grudziński.

A na ladzie non stop leżał Michnik, Kołakowski, Kundera (ktoś jeszcze dziś o nim pamięta?).

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @slepamanka
4 lipca 2017 22:39

A kto (jacy ludzie i jakie instytucje) miały lub miałyby po 1989 r. wykonać w Polsce lustrację?

zaloguj się by móc komentować

slepamanka @A-Tem 3 lipca 2017 01:35
5 lipca 2017 03:51

Witam serdecznie!!!

I nie widać niestety końca tej choroby.

zaloguj się by móc komentować

slepamanka @marek-natusiewicz 3 lipca 2017 06:35
5 lipca 2017 03:57

Gdybyśmy wiedzieli kto był TW io jakie zajmował stanowisko po 1989 roku, łatwo byłoby go rozliczyć, by więcej nie popełniać błędów. To są niestety ludzie słabi, a tacy kanalie wiedzą doskonale jak z takimi postępować. Totalna lustracja myślę że oznaczałaby koniec przede wszystkim PiS i PO, ponieważ za tym musiałby iść zakaz zajmowania jakichkolwiek stanowisk publicznych. Przecież oni się nawet do łopaty nie nadają, dlatego oni nigdy się nie wycofają.

zaloguj się by móc komentować

slepamanka @betacool 3 lipca 2017 07:17
5 lipca 2017 04:03

nie wiem jak było w Krakowie pod koniec lat osiemdziesiątych. Jak wyjechałam pierwszy raz na zachód, to przede wszystkim przywiozłam sobie z Rzymu pozycje w językiu angielskim, celnicy wtedy bardzo dokładnie sprawdzali, interesowały ich książki wyłącznmie w języku polskim.

Myślę że dlatego komuna poluzowała pod koniec lat osiemdziesiatych, dlatego że SB kontrolowało prawie wszystkie wydawnictwa. Wiem że urządzano wielkie polowanie na Archipelag Gułag Sołżenicyna wydawnictwa Pomost.

 

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @slepamanka
5 lipca 2017 06:01

Jak było z lustracją w innych demoludach? W Czechach zdaje się ją przeprowadzili. W Niemczech chyba już gorzej, skoro na czele stoi Merkel, stara komunistka. Czy u nas było więcej TW na głowę mieszkańca? Jak to się stało że daliśmy się tak strasznie oszukać ? 

Zastanawia mnie to szczególnie dlatego, że przecież mieliśmy kościół ( tam też nawciskali agentów, co ciągle teraz wyłazi, ale mimo wszystko w porównaniu z Czechami kościół stanowił ogromne oparcie ). A jednak Czesi się zdekomunizowali a my nie . 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować